O tym kim jestem po krótce dowiedzieliście się w moim pierwszym poście - zawziętą złośnicą, wytrwale dążącą do celu. Czy jednak od zawsze taka byłam? Niestety nie. Pamiętam, że przed laty nie walczyłam tak o swoje, bałam się podejmować większe decyzje. Do czasu kiedy los mnie do tego nie zmusił. Uświadomiłam sobie wiele rzeczy. Trzeba było "wyrzucić" niepotrzebne osoby, które bardziej cieszyły się z moich niepowodzeń, osoby, które mnie raniły. Tak były to osoby, w których kiedyś widziałam ideały. Ludzi, z którymi spędzałam całe popołudnia przy majsterkowaniu, wyprawach do lasu. Często pierwsza zaczynałam rozmowę, ponieważ ten, który pierwszy wyciąga dłoń na zgodę nie oznacza, że stracił, lecz ten co nie chce stracić. Dzisiaj mogę powiedzieć: NIE WARTO! Zarówno Ty jak i ja zostaliśmy stworzeni by trwać przy żywych, nie grzebać przy zmarłych. Ci, którzy nie doceniali naszej miłości nie są godni naszej obecności. Wtedy postanowiłam zrobić z tym porządek. Odejść, ustąpić miejsca...
"Każdy dzień to wyścig, który już się rozpoczął."